Niesamowite przygody gazeciarek, czyli „Paper Girls” od Non Stop Comics
Wszyscy porównują „Paper Girls” Briana K. Vaughana i Cliffa Chianga z netflixowym „Stranger Things”. I faktycznie coś w tym jest. Przede wszystkim rewelacyjny klimat, dziwne wydarzenia i zamieszana w nie grupka dzieciaków. Ale to tylko ogólniki, bo to dwa osobne twory, które fajnie się uzupełniają. Albo inaczej, jeśli podobał wam się serial możecie brać komiks w ciemno. I odwrotnie, jeśli polubiliście „Paper Girls” to z pewnością zakumplujecie się z Dustinem i resztą (Steve rządzi! ♥).
Akcja komiksu zaczyna się wczesnym rankiem 1 listopada 1988 r. Po mieście krążą jeszcze ostatnie grupki dzieciaków przebranych w Halloweenowe stroje, a dwustoletnia Erin właśnie wsiada na rower i zaczyna rozwozić gazety po swoim rejonie. Niedługo później dziewczynkę zaczepia grupka starszych chłopców. Na szczęście z opresji ratują ją trzy koleżki po fachu, z zadziorną i pyskatą MacKenzie na czele. Dziewczyny postanawiają trzymać się razem, co jest zdecydowanie dobrym posunięciem, bo jeszcze nie wiedzą, że za zakrętem czeka na nie niesamowita przygoda.
Scenariusz Briana K. Vaughana jest tak zakręcony, że czytelnik, który wpadł po uszy razem z dziewczynami nie zawsze orientuje się o co chodzi. Jest zagubiony tak samo jak bohaterki, chodzi za nimi krok w krok i próbuje połapać się w sytuacji. A lekko nie będzie, bo obok podroży w czasie i przestrzeni, pterodaktyli, osobliwych ninja i obcych mówiących dziwnym językiem mamy jeszcze zwyczajne życie, czyli kawał konkretnej warstwy obyczajowej, która sprawia, że dziewczyny stają się nam jeszcze bliższe.
Tom drugi jest zdecydowanie mniej chaotyczny niż jedynka. Również w tej części dzieje się sporo, ale całość bardziej skupia się na przeżyciach bohaterek, a scenariusz Vaughana trzyma się kupy i czytelnik nie musi się przez cały czas zastanawiać o co scenarzyście chodzi. Dziewczyny przypadkowo przenoszą się w przyszłość, spotykają czterdziestoletnią Erin i przez cały czas szukają zagubionej KJ. Dziwne rzeczy dzieją się w tle, ale to część obyczajowa jest tutaj ważniejsza. I tak postęp technologiczny i codzienność 2016 r. wcale nie zachwyca nastolatek. Współczesny świat raczej rozczarowuje, tym bardziej, że małolaty dowiadują się o sobie rzeczy, które powinny zostać tajemnicą. Lekko nie będzie, tym bardziej, że w centrum zaczyna się burza, która zwiastuje rychłe kłopoty.
Interesujące bohaterki to póki co najmocniejsza strona „Paper Girls”, bo dwa pierwsze tomy to zaledwie wprowadzenie do szalonej fabuły, która jak podejrzewam, jeszcze niejednym nas zaskoczy. Vaughan umiejętnie bawi się konwencją, czepie garściami z popkultury, a przede wszystkim tworzy genialny, nostalgiczny klimat, który jak magnes przyciąga czytelników. Bo lektura komiksu to nic innego jak czysta zabawa i powrót do cudownie beztroskich lat szczenięcych. I nawet jeśli uznamy, że niektóre motywy są ograne, banalne, a nawet głupkowate, to mimo wszystko od „Paper Girls” nie można się oderwać. Zupełnie jak od „Stranger Things” (nawiązania same mi się narzucają), bo choć wszystko to już gdzieś było, a sezon drugi to praktycznie kopia sezonu pierwszego, to jednak cały czas podkochuję się w Stevie, uwielbiam Eleven, nie znoszę Joy i chętnie obejrzę wszystkie odcinki po raz kolejny.
Również Cliff Chiang spisał się na medal, bo jego świetne ilustracje podkręcają klimat i doskonale oddają emocje bohaterów. Rysownik manipuluje czytelnikiem za pomocą genialnie dobranych kolorów, które są pyszną wisienką na torcie. Całość fabularnie i wizualnie wypada znakomicie. Co ciekawe magia Vaughana i Chianga działa zarówno na mnie, która wychowała się w latach 90., jak i na moją nastoletnią siostrę, która klimat tamtych lat zna jedynie z filmów. Krótko mówiąc przyzwoita rozrywka na przyzwoitym poziomie. Czegóż chcieć więcej? Kolejnych zeszytów!
♥ ♥ ♥
Brian K. Vaughan, Cliff Chiang, Paper Girls tom 1, tłum. Bartosz Sztybor, wyd. Non Stop Comics, Katowice 2017.
Brian K. Vaughan, Cliff Chiang, Paper Girls 2, tłum. Bartosz Sztybor, wyd. Non Stop Comics, Katowice 2018.
Komentarze
Prześlij komentarz