Komiks erotyczny w klimacie Orwella, czyli „Wbrew naturze” Mirki Andolfo
„Wbrew naturze”, autorska seria Mirki Andolfo, zapowiadała się fantastycznie. Mroczne love story w klimacie Orwella z piękną i zmysłową szatą graficzną. Niestety wyobraźnia zwiodła autorkę na manowce, dlatego całość choć interesująca, pozostawia po sobie spory niedosyt.
Leslie jest świnką jakich wiele. Dziewczyna nie znosi swojej pracy, w której nosi przyciasny mundurek, ale w końcu z czegoś żyć trzeba. Jej życie jest nudne i do bólu przewidywalne, za to sny, to zupełnie inna sprawa. Od jakiegoś czasu w nocnych marzeniach odwiedza ją seksowny biały wilki (skojarzenie z Geraltem z Rivii zupełnie przypadkowe), który nie marnuje czasu na rozmowę, ale od razu zabiera się do akcji. Erotyczne sny krępują Leslie, a przy okazji są wyjątkowo niebezpieczne, ponieważ państwo nie pozwala na związki przedstawicieli rożnych gatunków, a działania wbrew naturze są surowo karane. Dlatego dopóki wilk pozostaje w sferze marzeń, świnka jest bezpieczna.
W trakcie rozwoju fabuły okazuje się, że świat, w którym żyje bohaterka nie jest wesoły, bo władza próbuje kontrolować każdy aspekt życia obywateli. Orwellowska wizja staje się rzeczywistością. Tym bardziej, że dziewczyna osiągnęła już odpowiedni wiek do zamążpójścia, a ponieważ nadal jest singielką, to z urzędu zostaje skojarzona z męskim przedstawicielem swojego gatunku, z którym ma spędzić resztę życia. I właśnie w tym miejscu rozpoczyna się właściwa akcja, bo niespodziewanie przyjaciele świnki zostają zamordowani, podstawiony przystojniak okazuje się figurantem z tajnej organizacji, która śledzi Leslie, a wilcze ciacho to nie sen, a rzeczywistość. W dodatku dziewczyna musi uciekać, a umięśniony nieznajomy zdaje się być jej jedynym sprzymierzeńcem.
Początek serii zapowiadał się rewelacyjnie, a co ważne – dość ambitnie. Orwellowskie nawiązania, bezwzględny aparat państwowy i antropomorficzni zwierzęcy bohaterowie walczący o wolność, równość i prawo do decydowania o sobie pozwalały wierzyć, że „Wbrew naturze” będzie czymś więcej niż rozrywkowym czytadłem. Niestety wątek miłosny wziął górę nad scenariuszem i zmieniło mroczną antyutopię w naiwne love story. Gdyby to jeszcze była opowiastka dla nastolatek, to można by przełknąć fabularne uroszczenia, jednak patrząc na erotyczne ilustracje, wierzę, że seria powstała z myślą o dorosłych czytelnikach. A jeśli już mam się ekscytować miłosną dramą, to chciałabym, żeby była nieco bardziej skomplikowana i wielowymiarowa.
To nie znaczy, że komiks Mirki Andolfo można odpuścić bez żalu. Jeśli chodzi o scenariusz, to zdarzają się autorce mocne i konkretne momenty (głównie w pierwszym tomie), przeszłość ciekawie splata się z teraźniejszością, szczególnie historia rodziców Leslie jest fajnie wymyślona. Jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że siła tej serii tkwi w przepięknych ilustracjach włoskiej artystki. Te rozmarzone oczy, przygryzione wargi, kuszące kształty muszą rozpalać wyobraźnię. Szczególnie Leslie w skąpych ciuszkach prezentuje się obłędnie. Nareszcie główną bohaterką nie jest chudzina z nogami pod niebo, ale urocza i nieśmiała kluseczka, która jest seksowna właśnie dzięki swoim pełnym kształtom. Takie body positive to ja rozumiem ♥
To nie znaczy, że komiks Mirki Andolfo można odpuścić bez żalu. Jeśli chodzi o scenariusz, to zdarzają się autorce mocne i konkretne momenty (głównie w pierwszym tomie), przeszłość ciekawie splata się z teraźniejszością, szczególnie historia rodziców Leslie jest fajnie wymyślona. Jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że siła tej serii tkwi w przepięknych ilustracjach włoskiej artystki. Te rozmarzone oczy, przygryzione wargi, kuszące kształty muszą rozpalać wyobraźnię. Szczególnie Leslie w skąpych ciuszkach prezentuje się obłędnie. Nareszcie główną bohaterką nie jest chudzina z nogami pod niebo, ale urocza i nieśmiała kluseczka, która jest seksowna właśnie dzięki swoim pełnym kształtom. Takie body positive to ja rozumiem ♥
„Wbrew naturze” to trzytomowa seria, w której pani Andolfo dwoi się i troi, żeby zaimponować czytelnikowi. Fabuła naszpikowana jest akcją i zwrotami, które mają zaskakiwać, a główna bohaterka jest tak uroczą osóbką, że czytelnik od samego początku się z nią solidaryzuje i liczy na to, że świnka wyjedzie obronną ręką ze wszystkich tarapatów. Ilustracje kuszą, wabią i obiecują przyjemny dreszczyk emocji. Niestety w pewnym momencie scenariusz zaczyna się rozmywać, a główny wątek skręca w przewidywalnym i na siłę udramatyzowanym kierunku. Szkoda, bo z fajnej historii z potencjałem wyszła miła i nieobowiązująca rozrywka, która szybko ulatuje z pamięci. Za to o czarującej szacie graficznej nie da się zapomnieć. Kibicuję włoskiej artystce ze wszystkich sił i mam nadzieję, że w przyszłości jeszcze niejednym nas zaskoczy.
♥ ♥ ♥
Mirka Andolfo, Wbrew naturze t. 1-3 (tyt. oryg. Contro natura vol. 1-3), tłum. Jacek Drewnowski, wyd. Non Stop Comics, Katowice 2017 – 2018.
Komentarze
Prześlij komentarz