„Żeby umarło przede mną” i „Nie przywitam się z państwem na ulicy” to dwie książki,które trudno ze sobą zestawiać, ale obie głęboko mnie dotknęły. W swoim przekazie dotarły prosto do ciepłego, ciemnego wnętrza i mocno szarpnęły za nerwy. Poczułam je dotkliwie przede wszystkim jako matka dziecka z niepełnosprawnością. I teraz nie mogę ich z siebie strząsnąć, wciąż rozmyślam, analizuję, przeżywam. Obie tak samo potrzebne, choć przeżywane na zupełnie rożnych poziomach, okazują się przede wszystkim testem z naszego człowieczeństwa. Dla mnie ta pierwsza niesie ze sobą smutek, a druga – spokój.