„Najlepiej dla wszystkich”, czyli Petra Soukupová w mistrzowskiej formie
Tematyka nowej powieści Petry Soukupovej nie powinna dziwić. W końcu czeska pisarka doszła do perfekcji w opowiadaniu o kruchych relacjach rodzinnych, o więzach, które sami na siebie zakładamy, o miłości, która wzrusza, i która dusi. W „Najlepiej dla wszystkich” znów dostajemy historię, która chwyta za gardło, odsłania ludzkie słabości, ale też daje nadzieję na przyszłość.
Mama Victora jest aktorką, gra w teatrze i ciężko pracuje na to, żeby odnieść sukces. Dlatego dziesięciolatek często zostaje sam, zabijając czas graniem na komputerze lub włócząc się z kolegami. Chłopiec cały czas sprawia problemy, a Hana ewidentnie nie radzi sobie z krnąbrnym synem. Pewnego dnia szczęście się do niej uśmiech, bo kobieta dostaje rolę życia. W końcu będzie mogła udowodnić wszystkim, że jest utalentowaną aktorką. Ale co z Vikim? Hana decyduje się wysłać syna na wieś do babci. Eva niedawno owdowiała, więc towarzystwo wnuka dobrze jej zrobi, zmiana otoczenia pozytywnie wpłynie na zachowanie chłopca, a Hana będzie mogła pracować ze spokojną głową. Tak będzie najlepiej dla wszystkich.
Andrzej Majewski twierdzi, że „Dziecko najwięcej miłości potrzebuje wtedy, gdy najmniej na nią zasługuje.” Ewa realizuje tę myśl po swojemu. Jest surowa, nie przymyka oka na wybryki wnuka, ale jednocześnie swoim zachowaniem okazuje mu miłość. Czeka na niego po szkole razem z ciepłym obiadem. Wyznacza sztywne zasady i pilnuje granic, których chłopiec musi przestrzegać, dając mu tym samym uporządkowaną rutynę, której Victor nigdy nie miał. I to zaczyna przynosić efekty. Co nie znaczy, że Hana jest złą matką, bo przecież kocha syna i stara się ze wszystkich sił. Po prostu rola młodej, samotnej mamy, a w dodatku aktorki z ambicjami nieco ją przerosła. Gdyby jeszcze nie była tak uparta i wcześniej pozwoliła sobie pomóc, może byłoby jej łatwiej. Ale przecież nie po to wyrwała się spod skrzydeł surowej matki, żeby znów pozwolić sobą dyrygować. Trudne, splątane i skomplikowane relacje między babcią, córką i wnukiem zmieniają się wraz z rozwojem fabuły. Czytelnik zaczyna rozumieć coraz więcej i choć przeżycia każdego z bohaterów są jednakowo ważne, to relacja matka-córka zdaje się być tą decydującą dla przyszłości rodziny.
Soukupová zręcznie przeskakuje między bohaterami biorąc pod lupę emocje i perspektywę Evy, Hany i Victora. Pisarka nie ocenia, nie moralizuje, a jedynie z czułością snuje swoją opowieść. W tej trzypokoleniowej historii nie ma miejsca na szybkie i proste rozwiązania. Za dużo w niej żalu, wzajemnych pretensji, oskarżeń, niezrozumienia, ale też miłości. A wiadomo, że najtrudniej kochać tych, którzy są tuż obok, którzy tworzą naszą codzienność i wpływają na nasze życie. Dlatego bohaterowie wzajemnie się ranią i odwracają do siebie plecami, unikają szczerych rozmów, nie dzielą się uczuciami, a jeśli już dochodzi do konfrontacji, to kończy się ona krzykiem i wzajemnymi oskarżeniami. Każdy z bohaterów prowadzi własną walkę, choć wszystkim zależy na osiągnięciu tego samego celu – na szczęściu. Na szczęściu swoim i swoich najbliższych.
W „Najlepiej dla wszystkich” obserwujemy rok z życia zwykłej rodziny. 12 miesięcy, które z czasem okazują się przełomowe i pewnie najważniejsze, szczególnie dla Victora. Powieść rozbija emocjonalnie, smuci i zawstydza zakamuflowanym egoizmem. Bo niby Hana i Eva robią wszystko, żeby było dobrze, kierują się dobrem Victora, ale tak naprawdę chodzi im głównie o siebie. Starsza kobieta chce udowodnić wszystkim, że pomimo wieku świetnie radzi sobie z domem, pracą, niesfornym wnukiem, a przy tym ma moc jednoczenia rodziny. Z kolei jej córka pragnie pokazać całemu światu swój talent, udowodnić swoją wartość i utrzeć nosa każdemu, kto dotychczas w nią wątpił, wliczając w to własną matkę.
Nowa powieść Petry Soukupovej bywa nieznośnie męcząca. Czasami aż chce się zamknąć książkę, żeby odciąć się od przytłaczających wrzasków Evy i Hany. Jednak historia wymyślona przez Czeszkę wciąga i zajmuje wszystkie myśli czytelnika. Odbiorca analizuje wszystkie scenariusze, szuka najlepszego rozwiązania, chce, żeby udało się ocalić kruche relacje tej rodziny. Bo choć przerysowaną Hanę trudno lubić, zachowanie Victora może denerwować, a ośli upór Evy złościć, to podświadomie czujemy nic porozumienia z całą trójką. Tym bardziej, że ich emocje są tak bliskie i autentyczne. Wspaniała, poruszającą i bolesna proza. Czytajcie, bo Soukupová jest w mistrzowskiej formie.
♥ ♥ ♥
W „Najlepiej dla wszystkich” obserwujemy rok z życia zwykłej rodziny. 12 miesięcy, które z czasem okazują się przełomowe i pewnie najważniejsze, szczególnie dla Victora. Powieść rozbija emocjonalnie, smuci i zawstydza zakamuflowanym egoizmem. Bo niby Hana i Eva robią wszystko, żeby było dobrze, kierują się dobrem Victora, ale tak naprawdę chodzi im głównie o siebie. Starsza kobieta chce udowodnić wszystkim, że pomimo wieku świetnie radzi sobie z domem, pracą, niesfornym wnukiem, a przy tym ma moc jednoczenia rodziny. Z kolei jej córka pragnie pokazać całemu światu swój talent, udowodnić swoją wartość i utrzeć nosa każdemu, kto dotychczas w nią wątpił, wliczając w to własną matkę.
Nowa powieść Petry Soukupovej bywa nieznośnie męcząca. Czasami aż chce się zamknąć książkę, żeby odciąć się od przytłaczających wrzasków Evy i Hany. Jednak historia wymyślona przez Czeszkę wciąga i zajmuje wszystkie myśli czytelnika. Odbiorca analizuje wszystkie scenariusze, szuka najlepszego rozwiązania, chce, żeby udało się ocalić kruche relacje tej rodziny. Bo choć przerysowaną Hanę trudno lubić, zachowanie Victora może denerwować, a ośli upór Evy złościć, to podświadomie czujemy nic porozumienia z całą trójką. Tym bardziej, że ich emocje są tak bliskie i autentyczne. Wspaniała, poruszającą i bolesna proza. Czytajcie, bo Soukupová jest w mistrzowskiej formie.
♥ ♥ ♥
Petra Soukupová, Najlepiej dla wszystkich (tyt. oryg. Nejlepší pro všechny), tłum. Julia Różewicz, wyd. Afera, Wrocław 2019.
Komentarze
Prześlij komentarz