Detektyw, który rozmawiał z przedmiotami, czyli „Miasto Wyrzutków, tom 1: Mężczyzna, który gromadził rupiecie” Juliena Lamberta

Miasto Wyrzutków, tom 1: Mężczyzna, który gromadził rupiecie

Na mojej komiksowej półce pyszni się już drugi tom „Miasta Wyrzutków” a ja jeszcze nie zdążyłam Wam opowiedzieć jak zaje… yyy bardzo fajna jest część pierwsza. Cytując klasyka – jak do tego doszło, nie wiem. Dlatego jak najszybciej nadrabiam zaległości i zapraszam na krótką recenzję tomu „Miasto Wyrzutków, tom 1: Mężczyzna, który gromadził rupiecie” Juliena Lamberta.


Jacques Peuplier to wielki chłop o gołębim sercu, który ma nietypowy talent. Otóż mężczyzna potrafi… rozmawiać z przedmiotami. Jacques słyszy nieustanną paplaninę gratów wszelakich, co wykorzystuje w fachu prywatnego detektywa. Pewnego dnia nasz bohater dostaje sprawę zaginionej dziewczyny z pewnej mafijnej rodziny. Detektyw szybko wpada na jej trop, ale nagle wszystko zaczyna wymykać się spod kontroli…

Nie ukrywam, że przepadłam w historii wymyślonej przez Juliena Lamberta. Wszystko mi tutaj do siebie pasuje. Scenariusz intryguje i porywa, końcowa scena wbija w fotel, główny bohater ujmuje swoim sposobem bycia, a ilustracje są jednocześnie tak ładne i tak brzydkie, że mogłabym się na nie gapić godzinami. Może jestem jeszcze za mało oczytana w komiksach i za mało widziałam, ale mnie ten tom szczerze zachwycił. Opowiadana historia jest prosta, autor stosuje ciekawe rozwiązania i zaskakuje zwrotami akcji, a połączenie brudnych realiów miasta z fantastycznymi motywami nie przestaje intrygować. Najciekawsza jest oczywiście postać Peupliera, czyli gburowatego niedźwiedzia, który skrywa w sobie wrażliwe wnętrze i tak po ludzku daje się lubić. Mnie to przekonuje, a sama historia i klimat komiksu trafiają prosto w moje serce.

Ilustracje Lamberta cieszą oko i przyciągają uwagę charakterystyczną cartoonowo-mangową kreską. Autor dobrze radzi sobie zarówno w portretowaniu postaci i ich emocji, a także pokazując obskurne miasto, industrialny krajobraz, walające się wszędzie śmieci, czy pierdolnik w domu Jacquesa. Czasami zarzuca kadry masą szczególików, innym razem robi zbliżenie na konkretny detal i nie zakłóca go dodatkowymi rozpraszaczami. Dzięki temu całość jest dynamiczna, a czytelnikowi nie umykają istotne drobiazgi, jak mimika postaci, przelotny dotyk, przedmiot, który ma znaczenie dla bohaterów. Do tego świetnie dobrane, zgaszone kolory mają duży wpływ na klimat opowieści i pomagają Lambertowi sterować emocjami odbiorcy.

„Miasto Wyrzutków. Mężczyzna, który gromadził rupiecie” to komiks, który przeczytałam z wypiekami na twarzy i nie mogłam oderwać się od lektury. Julien Lambert opowiada historię smutnego detektywa z lekkością, a sama fabuła pachnie świeżością, pomimo wtórności niektórych motywów. Dla mnie to chyba najlepszy komiks wydany przez Non Stop Comics w pierwszym półroczu. A może jednak to „Porcelana” wiedzie prym? Nie wiem, na szczęście nie muszę wybierać, bo oba są rewelacyjne.


♥ ♥ ♥
Julien Lambert, Miasto Wyrzutków, tom 1: Mężczyzna, który gromadził rupiecie (tyt. oryg. VilleVermine, vol. 1: L'homme aux babioles) tłum, Jakub Syty, wyd. Non Stop Comics, Katowice 2020.

Komentarze

„Znam więcej książek niż ludzi i jest mi z tym dobrze”. - Andrzej Stasiuk-