Literatura najpiękniejsza, czyli „Cudze słowa” Wita Szostaka
O „Cudzych słowach” Wita Szostaka od początku mówiło się dużo i dobrze. Popremierowy kurz już opadł, dlatego przypomnę tylko, że nowa powieść krakowskiego pisarza zasługuje na to, żeby regularnie do nie wracać. Jeśli jeszcze nie znacie tego tytułu, to musicie „Cudze słowa” przeczytać, bo, z ręka na sercu, to jedna z najlepszych tegorocznych książek.
Moja miłość do prozy Wita Szostaka wybuchła nagle i niespodziewanie jesienią 2015 r. od moich ulubionych „Stu dni bez słońca”, przez wspaniałe „Wróżenie z wnętrzności” i „Oberki do końca świata”, po genialną „Zagrodę zębów”. Pomiędzy przeczytałam wszystko z nazwiskiem Szostaka co wpadło mi w ręce i choć nie zawsze jest nam po drodze, to zaliczam go do najważniejszych pisarzy mojego życia. Najnowsze „Cudze słowa” to crème de la crème jego talentu, indywidualizmu, wrażliwości i czułego spojrzenia na drugiego człowieka. Literatura piękna pełną gębą, powieść, która porusza i ma tę dziwną właściwość, że chce się nią dzielić z bliskimi ludźmi, jednocześnie pragnąc ukryć ją głęboko w sercu tylko dla siebie.
„Jestem pełnoletnia i głodna cudzych słów. Cudze słowa nazywają mój świat, wciskają się w jego zakamarki. Dlaczego ich potrzebuję? Dlaczego nie ufam swojemu językowi? Towarzyszy mi, odkąd pamiętam. Nazywa moje lęki i pasje. Nieudolnie dopasowuje się do doświadczeń, a wypowiadając je, sprawia, że zyskują sens. Już nie ulecą jak chwile, tylko zostaną w mowie. Ale zaczynam się wstydzić swoich słów, słyszę, że inni mają lepsze. Mówiłam jak dziecko i jąkałam się w rozmowach z tymi, którzy żonglują cudzymi słowami. Dlatego sięgam po nowe słowniki, każdy porządkuje świat po swojemu. Zaczynam się uczyć tych obcych języków. Wsłuchuję się w ich pieśni.”
W swojej najnowszej powieści Wit Szostak czaruje mgłą na krakowskich Plantach, słońcem śródziemnomorskiej wyspy, prostymi smakami i zapachami, które zapamiętuje się na całe życie. Uwodzi wizją wspólnego stołu i krótkich chwil złudnego szczęścia w towarzystwie ludzi. Ale to tylko dodatek do historii życia człowieka, którego wspominają najbliżsi – ojciec, ukochane kobiety, przyjaciele, dawny nauczyciel. Każda z tych postaci prezentuje Benedykta stworzonego na własny obraz i podobieństwo, bo ze wspomnień o nieboszczyku można dowiedzieć się więcej o tych, którzy mówią, niż o tym jedynym, który zamilkł na wieki. Stylizacja językowa, różne perspektywy, skomplikowane relacje i życiorysy – tym przede wszystkim karmi nas Szostak. I naszym wyobrażeniem o sobie i innych ludziach. Szymborska pisała, że: „Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.” A ile wiemy o innych, nawet tych najbliższych?
„Cudze słowa” to powieść wielowymiarowa i dająca szerokie pole do interpretacji, w zależności od tego czy weźmiemy klucz biblijny, motyw mistrza i jego ucznia, czy skupimy się na relacjach rodzicielskich, przyjacielskich lub damsko-męskich. Każdy z bohaterów mówi własnym głosem i opowiada własną historię, której wspólnym punktem jest Benedykt – najważniejszy, a zarazem najmniej istotny w całej powieści. Fabuła intryguje i wciąga, narracja hipnotyzuje, a warstwa liryczna porusza wnętrze. Dzieło Szostaka to literatura piękna z górnej półki. Doskonale napisana, przemyślana i dopracowana w każdym calu. Czuła i smutna. Dotykająca emocji, wiążąca z bohaterami, a jednocześnie zostawiająca czytelnika w przekonaniu, że żadnego z tych ludzi nie musi lubić. Taka, którą chce się czytać wielokrotnie. Dlatego wracam do podkreślonych zdań, znów waham się z Pawłem, rozpaczam z Józefem, rozmyślam o życiu razem z Jakubem i denerwuję się na Magdę. Trzymam tę książkę w zasięgu wzroku, choćby po to, żeby dotknąć okładki, Bo zawarta w niej opowieść wciąż nie daje mi spokoju. Przeczytajcie, naprawdę warto.
„Nie ma już ciebie i nie ma matki, nie siedzimy razem przy stole, by to wyjaśnić. Zresztą takie rozmowy nigdy się nie udają. Rodzinne żale i winy nosi się w milczeniu. Wiem, że gdybyś nie odszedł pierwszy, pozwoliłbyś odejść mnie, nie mówiąc ani jednego słowa. Prawdziwe tajemnice zabieramy ze sobą do grobu.”
♥ ♥ ♥
Wit Szostak, Cudze słowa, Powergraph, Warszawa 2020.
Komentarze
Prześlij komentarz