Wielki Foch, czyli rzecz o kobiecych emocjach
Parafrazując klasyka – która nigdy nie strzeliła focha, niech pierwsza rzuci kamieniem. Ja wiem, to zwykle jego wina, a przynajmniej lubimy wersję, że problem jest w kimś innym, a nie w nas. Też często gubi mnie to myślenie, choć mam taki charakter, że nie potrafię się obrażać. Ale foch to co innego. Niby drobiazg, a jednak realny problem. O tym dlaczego nie warto się fochać opowiadają się w szalenie interesującej rozmowie trzy kobiety – główna prowadząca Ilona Kisiel oraz siostra Anna Maria Pudełko i Aneta Liberacka.
Tytułowe określenie „Wielki Foch” brzmi zabawnie, bo wyobraźnię od razu podsuwa obrazek z małą dziewczynką w białych podkolanówkach, która z obrażoną miną tupie nóżką. Jenak to, co u dzieci jest rozczulające, w przypadku dorosłych kobiet już takie zabawne nie jest. O tych naszych muchach w nosie i krzywych spojrzeniach rozmawiają trzy babeczki z charakterem. Ilona Kisiel odsuwa się nieco w cień, choć w dużej mierze to od jej trafnych spostrzeżeń zależy cały przebieg rozmowy. Jej rozmówczyniami są siostra zakonna dyplomem psychopedagoga oraz współczesna kobieta sukcesu, żona i mama w jednym. Każda z nich niesie na swych barkach inne doświadczenie i życiowe powołanie.
Wspólnym mianownikiem wszystkich rozmów są kobiece emocje. Temat rzeka, dlatego całość została podzielona na trzy części, składające się z mniejszych rozdziałów. Dzięki temu łatwiej dawkować sobie lekturę, zatrzymywać się w wybranych miejscach i tak po prostu pomyśleć. Zderzyć swój punkt widzenia z wizją charakternych rozmówczyń. Paniom nie brakuje poczucia humoru i autoironii, dlatego już po kilku stronach możemy poczuć, że to dokładnie ten typ kobiet, z którymi aż chce się wypić wspólną kawę czy kieliszek wina.
Ilona, Ania i Aneta rozmawiają m.in. o wierze, nadziei, potrzebie miłości, którą każdy człowiek nosi w sobie, o związkach, wychowaniu dzieci, różnych powołaniach, kobiecej solidarności, budowaniu relacji międzyludzkich. O dojrzewaniu do bycia kobietą, która dobrze czuje się w swojej skórze, jest świadoma swoich mocnych i słabych stron oraz rozumie emocje, które nią kierują. Trudny do osiągnięcia ideał? Otóż nie. Dzięki lekturze „Wielkiego Focha” mamy szansę spojrzeć na sobie z innej strony, nabrać dystansu i zastanowić się nad swoją kobiecością. A siostra Ania i Aneta są po to, żeby dać wsparcie, taktownie zwrócić uwagę, a przede wszystkim przypomnieć ci o tym, że jesteś świetną babką. Bardzo wartościowa i budująca rozmowa. Jestem pewna, że będę do niej wracać wielokrotnie
PS
Przy okazji muszę wspomnieć, że „Wielki Foch” to chyba najpiękniej wydana książka jaką czytałam. W tomiku znajdziemy mnóstwo kolorowych, kobiecych ilustracji, które są cudną ozdobą tomiku i sprawiają, że czytanie jest jeszcze przyjemniejsze. Edycja Świętego Pawła spisała się na medal!
Komentarze
Prześlij komentarz