Spinalonga. Wyspa trędowatych, czyli reporterska opowieść o wykluczeniu
„Spinalonga. Wyspa trędowatych” to wstrząsający reportaż Małgorzaty Gołoty o leprozorium, które miało być miejscem opieki, a stało się więzieniem dla ludzi dotkniętych chorobą Hansena.
Trąd - dla wielu przekleństwo i widoczne piętno będące karą za grzechy. Tak wierzono przez tysiące lat, nawet w XX wieku, kiedy chorobę Hansena udawało się skutecznie leczyć. Chorych wykluczano społecznie, a na całym świecie tworzono leprozoria - specjalne ośrodki odosobnienia, gdzie teoretycznie otaczano cierpiących niezbędną opieką. Jedno z takich miejsc funkcjonowało latach 1903–1957 na greckiej wyspie Spinalondze.
Miejsce, które miało być ostoją cierpiących, stało się dla nich więzieniem. Odsyłani na wyspę siłą, wyrzuceni poza nawias społeczny, skreśleni z list żyjących obywateli, zaniedbywani, ignorowani, pozostawieni samym sobie, żyjący w biedzie, brudzie i trudnych warunkach związanych z naturalnym ukształtowaniem wyspy. Tak wyglądała ich codzienność, dlatego chorzy na wyspie próbowali tworzyć sobie namiastkę normalnego życia. Opiekowali się sobą wzajemnie, dobierali się w pary, brali śluby, nawet mając małżonków w poprzednim życiu, a na Spinalondze rodziły się dzieci, które odbierano chorym rodzicom. W ekstremalnych sytuacjach trzeba było sobie jakoś radzić. Hanseni do dzisiaj są cichym wyrzutem sumienia dla społeczeństwa, które wciąż pamięta trędowatych. Co nie zmienia faktu, że biznes jest biznes, a Spinalonga jest teraz jedną z atrakcji turystycznych. O przeszłości wyspy mówi się niewiele, w bardzo uładzonej formie, zresztą rozgrzani słońcem turyści wolą nie słuchać o smutkach. Za to zamieszczone w książce zdjęcia z cmentarza dla trędowatych mówią wszystko.
Małgorzata Gołota pisze z wielką empatią, szacunkiem dla drugiego człowieka i bez grania na emocjach odbiorcy, a to ogromna zaleta tego reportażu. Autorka jest rzeczowa i konkretna, składa swoją opowieść ze strzępków informacji, zapisków, lekarskich notatek, a także wspomnień samych osadzonych. Oficjalnych informacji jest niewiele, bo wyspę do tej pory otacza zmowa milczenia. Reporterka poświęca sporo miejsca chorobie samej w sobie, przybliża ówczesny stan wiedzy medycznej, zderza funkcjonowanie leprozorium na Spinalondze z innymi tego typu ośrodkami, a także obnaża ludzką obłudę i pokazuje jak miejscowi wykorzystywali trędowatych do zdobycia dodatkowego źródła dochodu. Smutne to wszystko, momentami nawet szokujące, choć nie trzeba daleko szukać, żeby wiedzieć, że obojętności największym grzechem ludzkości. Wciąż i nadal, bez względu na czasy, w których przyszło nam żyć.
Małgorzata Gołota, Spinalonga. Wyspa trędowatych, wyd. Agora, Warszawa 2021.
Komentarze
Prześlij komentarz