Nocny krzyk, czyli komiksowa baśń dla dużych dziewczynek
Borja Gonzales nadal chodzi z głową w chmurach, nie przestaje marzyć i snuć opowieści z pogranicza jawy i snu. Jego „Nocny krzyk” artystycznie i fabularnie pasuje do wcześniejszego tomu „The Black Holes”, bo choć to zupełnie różne historie, to znów na pierwszy plan wysuwa się samotność jednostki wymykającej się schematom i nie pasującej do otoczenia.
Teresa prowadzi lokalną księgarenkę z nietypowymi książkami, a po pracy zakłada wiedźmi kapelusz i snuje się po lesie. Pewnego dnia dziewczyna postanawia przywołać demona, którym okazuje się różowowłosa wielbicielka Japonii Laura. Demon ma spełnić życzenie Teresy, problem w tym, że wiedźma sama nie wie czego chce. Dzięki temu Laura zostaje uwięziona w świecie dziewczyny, która ją wezwała. Do tej dwójki wkrótce dołącza Matylda - główna klientka Teresy. Między dziewczynami nawiązuje się specyficzna więź.
Oniryczna, baśniowa, delikatna i przedziwna - taka jest opowieść Gonzalesa. Prosty scenariusz, w którym niewiele się dzieje jest tylko pretekstem do opowiedzenia historii nadwrażliwej samotniczki, która nie pasuje do miejsca, w którym żyje. Wizualnie ten komiks to czyste piękno, bo choć na pierwszy rzut oka artyście brakuje rozmachu, to jego nienachalnie czułe kadry nie pozwalają o sobie zapomnieć. Dziewczyny bez stóp (czyżby cały czas stąpały gdzieś we śnie?), prosta kreska i specyficzne portrety bez twarzy budują klimat i przykuwają całą uwagę odbiorcy. Każdy drobiazg, każdy element tła, napis, plakat, błysk w lesie mają znaczenie. Dlatego ten komiks doskonale nadaje się do wielokrotnego czytania i odkrywania kolejnych znaczeń ukrytych na obrazkach.
Nie przestaje mnie zadziwiać jak to możliwe, że na pustych twarzach bez twarzy tak dobrze widać emocje? A może to po prostu zasługa scenariusza i geniuszu autora, który pozwala interpretować tę opowieść wedle swojej miary i wrażliwości. Przykładam każdą z dziewczyn do siebie z lat nastoletnich i czuję, że nasze samotności mogłyby istnieć obok siebie. Potrafiłabym odnaleźć się w ich towarzystwie i wpasować w tę kruchą relację. Współodczuwać, gadać o wszystkim i niczym, słuchać razem muzyki.
Nie wiem jak ten komiks odbiorą mężczyźni, czy poczują ten dziewczyński ból istnienia, ale we mnie „Nocny krzyk” obudził sporo nastoletnich wspomnień i melancholijnych emocji, a także poczucie ulgi, że ten dziwny czas kiedyś się kończy.
♥ ♥ ♥
Borja Gonzalez, Nocny krzyk (tyt. oryg. Nuit couleur larme), tłum. Iwona Michałowska-Gabrych, Non Stop Comics, Katowice 2022.
Komentarze
Prześlij komentarz