„Raz, dwa, trzy, cztery. Beatlesi i ich czas”, czyli najlepsza książka o The Beatles ever
Czy w dzisiejszych czasach można jeszcze napisać coś ciekawego i oryginalnego o The Beatles? Najwspanialszym zespole świata, który prześwietlono i opisano z każdej strony? Oczywiście, że tak, ale potrzeba do tego świeżego spojrzenia i wprawnej ręki reportera. Craig Brown w swojej książce „Raz, dwa, trzy, cztery. Beatlesi i ich czas” opowiada z perspektywy fana zespołu, ale też dociekliwego reportera z poczuciem humoru. O tak, humoru w tej publikacji nie brakuje, choć opisywane wydarzenia nie zawsze są wesołe.
„Paul był ładniutki, uporządkowany, dziarski, ugodowy, pełen energii i melodii, przymilny, optymistyczny, towarzyski, wesoły, sentymentalny, troskliwy. John był chudy i kościsty, niedbały, ckliwy, trudny, leniwy, pełen sprzeczności, drażliwy, gorzki, pesymistyczny, samolubny, ponury, chłodny, brutalny. Paul myślał o sobie, że jest sympatyczny. John wierzył, że jest kimś, kogo nie da się kochać”.
Publikacja podzielona na 150 krótkich rozdziałów dotyka najróżniejszych zagadnień związanych z chłopakami z Liverpoolu. To nie jest typowa biografia znanej kapeli, a raczej opowieść o fenomenie jakim okazali się The Beatles, o ich ogromnym wpływie na epokę, w której żyli, na Anglię z jej klasistowskimi podziałami, na historię muzyki oraz kolejne pokolenia słuchaczy. Zaczyna się od wyprawy autora śladami The Fab Four. Craig Brown w komiczny sposób opowiada o biznesach, które nadal się kręcą i o tym, jak na każdej bzdurze związanej z Beatlesami można kosić hajs.
„Podreptaliśmy do kuchni. – Płytki kamienne nie zostały wymienione. Wszyscy czterej Beatlesi stali na tych płytkach, chociaż Ringo tylko dwa razy, bo doszedł później – powiedziała Sylvia. Spojrzeliśmy na święte płytki pod naszymi stopami. – Ludzie z National Trust odnaleźli oryginalny biały zlew w ogrodzie, zarośnięty, i przywrócili go na prawowite miejsce. Z podziwem zwróciliśmy oczy na zlew, wyobrażając sobie Paula, jak w pocie czoła zmywa naczynia”.
A to dopiero początek, bo w tej książce aż roi się od różnych smaczków i dziwactw, jak na przykład opowieść o aukcji, na której pewien dentysta wylicytował zepsuty ząb Johna Lennona (fuj). Craig Brown z prawdziwą przyjemnością śledzi wszelkie powiązania z innymi znanymi ludźmi epoki, a później donosi o wszelkiego rodzaju ciekawostkach. Jak choćby to, co powiedział Elvis po spotkaniu z chłopakami, dlaczego J.R.R. Tolkien odmówił im praw do ekranizacji „Władcy Pierścieni”, jak wyglądała znajomość z Mickiem Jaggerem i wiele, wiele innych.
Nie znajdziemy tu informacji o tym jak Paul poznał Lindę, a Georg Patti, jak wszyscy pili sobie z dzióbków, a ich związki były w rozkwicie. Za to możemy prześledzić jak Yoko Ono zarzucała sieci na Johna, jak praktycznie władowała mu się na kolana i przylgnęła do jego boku. Z resztą obwinianie Yoko o rozpad Beatlesów przeszło już do legendy. Zdaje się, że Brown również skłania się ku tej wersji, pokazując toksyczny wpływ artystki na całą grupę.
„Niektórzy porównywali to, jak Yoko starała się o Johna, z horrorem, w którym mała czarna postać wyłania się z mgły o różnych porach dnia i nocy”.
Autor w szalenie ciekawy sposób pokazuje rozkwit i upadek Beatlesów. Kiedy zaczynali byli dzieciakami, które odniosły sukces, którego nikt nie byłby w stanie udźwignąć. Im też się nie udało. Dobiła ich beatlemania. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia z początków działalności, na których spod równych grzywek widać roześmiane oczy, a sami zainteresowani dokazują na każdej focie i nie potrafią zachować powagi. To nie jest tylko kwestia wieku. Bo zaledwie 6 lat później panowie wyglądają na smutnych i przeoranych życiem. Dorośli, wiadomo, ale w całym tym zamieszaniu nie mieli czasu dojrzeć. Sławni i bogaci byli naiwni jak dzieci i życiowo głupi. Pozwalali się okradać, byli podatni na wpływy i manipulacje. To musiało w końcu runąć.
Schyłek Beatlesów w wersji Cariga Browna jest wyjątkowo gorzki. W tym czasie każdy z nich ma sporo za uszami i żaden nie jest fajnym człowiekiem. Jesli chodzi o wizerunek to z mojej perspektywy najwięcej w tej opowieści traci John, a zyskuje niepozorny i pomijany Ringo. Ale kiedy w książce ubywa kartek, historia zespołu robi się smutna, a nieprzyjemne uczucie rośnie w czytelniku, bo przecież wszyscy wiemy jak to się skończyło i jak bardzo bolał upadek z wysokości, wówczas Craig odwraca czas. Zaczyna się cofać, krok za krokiem, od uzależnienia i śmierci Briana Epstaina aż do pierwszego spotkania z chłopakami. Zaklinanie rzeczywistości? Być może, ale przyznaję, ścisnęło mi gardło, kiedy po raz kolejny przeczytałam słowa Georga Harrisona: „No proszę, witamy. Co sprowadza tutaj pana Epsteina?” Bo cóż z tego jak skończyła się historia The Beatles, cóż z tych wszystkich afer, spięć, brudów, kiedy za każdym razem kiedy słyszę „Yesterday”, „She Loves You” czy „Hey Jude” jestem szczęśliwa. I ta miłość do muzyki, a przez to też do The Fab Four, jest dla słuchacza ważniejsza, niż cala otoczka i wszystko co się wydarzyło.
„Raz, dwa, trzy, cztery. Beatlesi i ich czas” to książka, którą czyta się z przejęciem, rozedrganiem, szerokim uśmiechem, drżeniem serca i całą gamą emocji. Jedynym co może przerywać lekturę są odtworzenia kolejnych numerów The Fab Four. Narracja Craiga Browna jest plotkarska, złośliwie ironiczna, obnażająca słabość i przywary Beatelsów, pokazująca ich od bardzo ludzkiej, a momentami małostkowej strony. Ale też widać, że sam autor jest fanem ich muzyki. Fenomenalnie napisana książka, świetnym, ciętym, reporterskim piórem. Bez wątpienia najlepsza publikacja o The Beatles i jedna z najlepszych książek muzycznych jakie czytałam.
♥♥♥
Craig Brown, Raz, dwa, trzy, cztery. Beatlesi i ich czas (tyt. oryg. One Two Three Four: The Beatles in Time), tłum. Adrian Stachowski, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2023.
Komentarze
Prześlij komentarz