Gra o spadek, czyli misternie skonstruowany kryminał dla młodych czytelników
Mam problem z klasyfikowaniem „Gry o spadek” Ellen Raskin jako literaturę dziecięcą. Dlaczego? Bo to rasowy kryminał, którego nie powstydziłaby się sama Agatha Christie. Jest trup, zagdaka do rozwiązania i wielkie pieniądze, o które toczy się gra. Kto z szesnastu bohaterów jest mordercą, a kto zostanie milionerem? Przekonajcie się sami, stając w szranki z misternie skonstruowaną łamigłówką.
Samuel W. Westing umiera w tajemniczych okolicznościach. Na odczytanie testamentu zaproszonych zostaje szesnaście osób, nowych lokatorów luksusowego budynku zwanego Wieżami Zachodzącego Słońca. Na miejscu okazuje się, że ekscentryczny milioner zostawi cały swój majątek jednemu spadkobiercy – temu, kto rozwiąże zagadkę i odkryje, kto spośród zgromadzonych odpowiada za śmierć Westinga. Żeby było jeszcze ciekawiej ewentualni spadkobiercy zostają podzieleni na dwuosobowe zespoły, a każdy z nich otrzymuje swój pakiet podpowiedzi, zupełnie różny od pozostałych. W tym momencie rozpoczyna się gra z czasem, w której będą się liczyć spryt, przebiegłość, brak skrupułów i logiczne myślenie.
Powieść Ellen Raskin to prawdziwa perełka. Opublikowana po raz pierwszy pod koniec lat 70-tych XX wieku nie postarzała się nawet o dzień. Napisana barwnym językiem, naszpikowana gierkami słownymi (brawa dla Emilii Kiereś za brawurowy przekład!), leciutka jak piórko i skrząca się specyficznym, trochę staroświeckim humorem, który tylko podkręca klimat całości. Dowcipny nastrój opiera się na perypetiach osobliwych bohaterów, którzy nie jedno mają za uszami, ze sprytną i pyskatą Żółwikiem na czele. Zestawienie najróżniejszych ludzkich charakterów, z ich przywarami, które Raskin uwypukla, ale nie piętnuje. Wszelkie dziwactwa i słabostki bohaterów są akceptowane, bo autorka doskonale rozumie, że ludzie są różni, po prostu. Początkowo mnogość postaci i łączących ich relacji może przytłaczać, ale jak już połapiemy się kto z kim i dlaczego, możemy w pełni rozkoszować się lekturą.
Misterna intryga opiera się na zagadce logicznej, a w wielkim finale okazuje się, że wszystkie elementy do jej rozwiązania mamy podane na tacy. Ellen Raskin nie strzępi sobie języka bez potrzeby, dlatego każdy, absolutnie każdy drobiazg ma tutaj znaczenie. Pisarka postępuje fair i nie próbuje zatajać czegokolwiek, dlatego dobra rozkmina wystarczy, żeby połączyć poszczególne elementy i wyciągnąć z nich wnioski. Konia rzędem temu, komu się uda! „Gra o spadek” wciąga, absorbuje całą uwagę czytelnika i porządnie gimnastykuje umysł.
♥ ♥ ♥
Ellen Raskin, Gra o spadek (tyt. oryg. The Westing Game), tłum. Emilia Kiereś, wyd. Kropka, Warszawa 2022.
Komentarze
Prześlij komentarz