Cholerna sakura - Giulio Macaione (recenzja)

„Cholerna sakura” to komiks obyczajowy, który aspiruje do ambitnej historii z przesłaniem, co scenarzyście nie do końca udaje się zrealizować. Jednak nawet odrobina przewidywalności nie psuje efektu końcowego oraz nie odbiera uroku opowieści snutej przez Giulio Macaione.


Cloe i José lecą na wspólne wakacje w Japonii. Dla niego będzie to spełnienie nerdowskich marzeń, dla niej okazja do nakręcenia filmików z fajnych miejscówek i podzielenia się nimi ze swoimi obserwatorami. Już na początku widać, że między młodymi nie ma wielkiego dopasowania charakterów, a po kilku latach związku miłość spowszedniała na tyle, że to co kiedyś fascynowało w drugiej osobie, teraz jest najlepszym powodem do kłótni. Podczas scysji w samolocie José decyduje, że on i Cloe powinni od siebie odpocząć i spędzić ten urlop oddzielnie. Dziewczyna jest w szoku, ale niewiele może zrobić. I tu zaczyna się opowieść o dwójce ludzi, którzy już osobno spacerują wśród wszechobecnych płatków cholernej sakury, żeby przemyśleć i przewartościować swoje dotychczasowe życie.

To mógłby być poważny i głęboki komiks o problemach współczesnych młodych dorosłych, ale Giulio Macaione już samym tytułem puszcza oko do czytelnika i zdejmuje ciężar egzystencjalny ze swojej opowieści. Co nie znaczy, że problemy bohaterów nie zostały potraktowane na serio. Po prostu scenarzysta patrzy na nich przez palce, wymienia wady, punktuje zalety i w ciepły oraz pełen wdzięku sposób pokazuje, że bycie razem jest tak samo trudne jak bycie samemu. Dopiero snując się osobno, do bohaterów zaczynają docierać przebłyski własnych emocji. Dopiero pod malowniczymi płatkami sypiącymi się z kwitnących wiśni oboje mają szansę zastanowić się nad tym kim są i czego właściwie chcą od życia. Motyw sakury jest tu przeuroczy i zabawny, bo Cloe ze złamanym sercem wkurza się na różowe płatki, które mogłyby być romantyczne, gdyby patrzyła na nie obejmując ukochanego mężczyznę, natomiast zachwycony José szybko przestaje się zachwycać, bo okazuje się, że ma alergię na pyłki.
 

Dwie perspektywy bohaterów przeplatają się wzajemnie, a Giulio Macaione pozwala jej i jemu opowiedzieć własną wersję tej samej historii. Cloe i José są przez cały czas w ruchu, zwiedzają, poznają ludzi, zaglądają we własne serca, tworzą iluzje, ale też po praz pierwszy od dawna decydują się na szczerość. Ich perypetie podszyte są osobistymi rozmyślaniami i pewnego rodzaju przemianą. Cała historia jest sympatyczna i przyjemna w odbiorze. Scenarzysta nie przesadza z dramatyzmem i nagłymi zwrotami akcji, choć bohaterowie, a przy okazji czytelnicy, nie mogą narzekać na nudę. Całość jest wyważona i miła w odbiorze, a do tego bardzo ładnie narysowana. Szata graficzna jest bajeczna, kolejne kadry przyciągają oko, a na twarzach postaci malują się wszystkie emocje. Lubię takie zamknięte, jednotomowe opowieści, z mocno zarysowanym wątkiem obyczajowym. Może nie jest to dzieło przełomowe, ale wcale nie musi być. „Cholerna sakura” sprawdzi się przede wszystkim jako sympatyczne, letnie czytadło, doskonale pasujące do kawusi i pysznego deserku.

♥ ♥ ♥
Giulio Macaione, Cholerna sakura (tyt. oryg. F***ing sakura), tłum. Sonia Draga, wyd. Non Stop Comics, Katowice 2024.

Komentarze

„Znam więcej książek niż ludzi i jest mi z tym dobrze”. - Andrzej Stasiuk-