Kalimera. Grecka kuchnia radości - Dionisios Sturis (recenzja)

O tym, że książka kucharska może być piękna przekonałam się już wiele razy, ale że można się w jakiejś zakochać, to dla mnie nowość. Połączenie smaku i opowieści, w reporterskiej wersji Dionisiosa Sturisa sprawiło, że przepadłam. „Kalimera. Grecka kuchnia radości” to prawdziwe cudo o smaku fety i miodu. Okazuje się, że nawet przepisy kulinarne można zapisać w taki sposób, że aż chce się czytać.



Wszystko w tej książce mnie zachwyca – od okładki, przez wnętrze, po ideę grackiej kuchni. Ma być smacznie, dużo i w miłym towarzystwie. Dionisios Sturis stawia na kuchnię w wersji wegetariańskiej, dla mnie idealnie, choć opowiadając o przepisach podpowiada, które z nich występują z opcją mięsną. Najczęstsze połączenie słodkiego i słonego, to nie do końca moje smaki, ale po grecku wszystko smakuje lepiej, dlatego rozpływam się nawet nad fetą z miodem. W ogóle w całej publikacji występuje raptem kilka bazowych składników, powszechnie dostępnych niemal w każdym sklepie czy markecie, których połączenia i konfiguracje dają mnóstwo kulinarnych możliwości. Ciasto filo, ser feta, miód, orzechy, oliwki, oliwa, cukinia – to raptem kilka składników, z których można wyczarować kulinarne cuda, zaskakujące smakiem, olśniewająco pyszne, a co najważniejsze – pozwalające na długie biesiadowanie przy wspólnym stole. Mam kilka swoich ulubionych przepisów, takich do natychmiastowego wypróbowania lub ciągłego powtarzania, a także kilka dziwactw smakowych, do których jeszcze dojrzewam. Bo jednak do zrobienia sałatki z arbuza i fety jakoś nadal nie mogę się przełamać.
 

Dionisios Sturis obiecuje w tytule radość. Faktycznie w trakcie lektury, a co najważniejsze kucharzenia, jest jej mnóstwo. Dlatego chłonę „Kalimerę”całym sercem. Smakuję opowieści autora, uśmiecha się mimowolnie i doskonale rozumiem te emocje. Też sprawia mi radość krojenie, mieszanie, pichcenie, zawijanie, pieczenie dla tych, których kocham. Nawet nie sama produkcja jest ważna, ale ten czas później, kiedy dom pachnie jedzeniem, a to co na stole gromadzi wokół ludzi. Dlatego tutaj mikrohistorie towarzyszące przepisom są równie istotne, bo wiążą się ze spotkaniem z drugim człowiekiem. Do tego styl autora – lekki i czarujący, sprawiają, że od książki nie sposób się oderwać. Bo gdzie indziej można przeczytać o bilokacji smakiem i trwałej przyjaźni między składnikami? Pyszna, filuteryjna i przepełniona entuzjazmem kulinarno-reporterska robota. Perfekcyjne połączenie smaków, czułości, miłości i nostalgii. Rozpływam się z wrażenia, stawiając ten tom na honorowym miejscu w mojej kulinarnej biblioteczce.

♥♥♥

Dionisios Sturis, Kalimera. Grecka kuchnia radości, wyd. Wielka Litera, Warszawa 2021. 

 

Komentarze

„Znam więcej książek niż ludzi i jest mi z tym dobrze”. - Andrzej Stasiuk-