Poczta literacka, czyli jak zostać (lub nie zostać) pisarzem – Wisława Szymborska (recenzja)
Znałam Szymborską poetkę oraz Szymborską artystkę, teraz przyszła pora, żeby poznać mistrzynię krytyki literackiej. „Poczta literacka, czyli jak zostać (lub nie zostać) pisarzem” to kolejna perełka z nazwiskiem Wisławy Szymborskiej na okładce. Napełniona jej czarem, nienachalną charyzmą i ogromnym poczuciem humoru.
Wyobrażam sobie, że to musiało być niewdzięczne zajęcie – czytanie tych wszystkich literackich próbek, a później na łamach „Życia literackiego” odpowiadanie na listy pełne nadziei i marzeń o wielkie karierze literackiej i kolejnych publikacjach. Bo w książce dostajemy jedynie teksty z rubryki „Poczta literacka”, czyli same odpowiedzi, bez listów. Co w nich było? Tego można się domyślać z treści odpowiedzi. Na pewno było ciekawie, bo jeśli wydaje Wam się, że wysyp szaleńców nastąpił wraz z nastaniem ery internetu, to jesteście w błędzie. Oni funkcjonowali już wcześniej, mieli tylko ograniczone pole manewru. Zamiast zamieszczać komentarze w sieci, wysyłali listy do gazet. Tym sposobem ktoś wysłał do redakcji wiersze po fińsku, z adnotacją, że przetłumaczy te wybrane do druku. Ktoś inny przepisał fragment dzieła innego autora i wysłał jako własny, a pewne małżeństwo zapragnęło, aby redakcja rozstrzygnęła, który z małżonków ma większy talent literacki.
Zdaje się, że prawdziwą zmorą były też nieczytelne odbitki, utwory pełne błędów ortograficznych, prośby i groźby wszelakiej maści. Szczególnie ujęła mnie wiadomość do zatroskanej matki, w której Szymborska podpowiada, żeby rodzicielka pozwoliła synowi na samodzielny dobór lektur, a kiedy trafi na książkę za trudną na swój wiek: „prosimy się tym nie martwić, tylko chyłkiem przeczytać ją także, żeby być uzbrojoną do rozmowy. Bo rozmawianie o książkach jest potrzebne”. Z kolei innemu rodzicowi doradza co robić, gdy dziecko przechodzi fazę pisarską: „Nieszczęsny rodzic czeka cierpliwie, wspomina sobie jak to on sam był w tym wieku, i szuka pociechy w dziełach filozoficznych”.
„A.M., Warszawa Dziatki biegną do szkoły tupu, tupu, tup, podczas gdy deszczyk kapu, kap albo śnieżek ciapu, ciap... Cio to? Ależ oczywiście, to wierszyki dla dzieci pisane przez różne straszliwe niewiasty. Pragnie Pani dołączyć do ich grona. Nie możemy zabronić, ale błagamy o litość dla naszych pociech, które od takiej literatury uciekają hyc, hyc, hyc”.Na wszystkie listy odpowiada Wisława Szybmorska używając pierwszej osoby liczy mnogiej, gdyż bez tego drobnego fortelu szybko zostałaby zdemaskowana, jako jedyna kobieta w redakcji. Jej teksty są krótkie i zwięzłe, a ich autorka nie jest przesadnie łaskawa w dzieleniu pochwałami, choć i takie liściki też się zdarzają. Jej wiadomości są dowcipne, doprawione szczyptą złośliwości, która nie przekracza granic dobrego smaku. Poetka ma dużo serdecznej czułości dla młodych ludzi aspirujących do roli poety lub pisarza. Nieco więcej uszczypliwości ma dla starszych, od nich wymaga więcej – nie tylko talentu i doświadczenia, ale też dystansu do siebie. Kiedy dostrzega potencjał dopinguje do dalszej pracy twórczej, prosi o przesyłanie innych utworów, a także przypomina, że pierwsze próby literackie często są kiepskie, a zachwyt znajomych nie zawsze jest dobrym doradcą. Uważny czytelnik wyłapie tutaj garść dobrych porad na temat pisania i pracy twórczej, które można podsumować najważniejszym poleceniem – czytać, dużo czytać.
„Eug. Ł., Inowrocław Znów argument młodości. Tym razem mamy wybaczyć autorowi, że nigdzie jeszcze nie podróżował, nie zdążył nic ciekawego przeżyć i nie wszystko, co trzeba, przeczytał. Tchnie z tych wyznań wiara (szkolna, więc nieco uproszczona), że pisarza formują w całości okoliczności zewnętrzne. Że jego jakość twórcza zależy bezpośrednio od ilości życiowych przygód. Tymczasem pisarz kształtuje się od wewnątrz, we własnym sercu i głowie: poprzez wrodzoną (wrodzoną, podkreślamy!) skłonność do zamyślania się, czułego przeżywania nawet spraw drobnych, dziwienia się nawet temu, co inni uważają za zwykłe. Podróże zagraniczne? Życzymy ich Panu serdecznie, to się niekiedy przydaje. Zanim jednak ruszy Pan na Capri, radzimy przejechać się do Psiej Wólki. Jeżeli stamtąd powróci Pan bez żadnych godnych zapisania wrażeń, to i lazurowe groty niewiele Panu pomogą”.
♥♥♥
Wisława Szymborska, Poczta literacka, czyli jak zostać (lub nie zostać) pisarzem, wyd. Znak, Kraków 2024.
Komentarze
Prześlij komentarz