Literatura dwudziestolecia – Grzegorz Leszczyński (recenzja)
Rozkosznie czyta się w latach dwudziestych o dwudziestoleciu międzywojennym, szczególnie mając niemal czterdziestkę na karku i wciąż pamiętając niektóre postaci, o których wspominają autorzy wspaniałej serii 20 Lat XX Wieku. Co prawa tym razem jest to tylko Czesław Miłosz, ale wrażenie i tak jest ogromne, a upływ czasu odczuwalny na karku. Trochę żartuję, gdyż w znakomity nastrój wprawiła mnie lektura tomu „Literatura dwudziestolecia” prof. Grzegorza Leszczyńskiego.
Piąty tom serii i kolejny zachwyt, tym bardziej, że tym razem na tapecie pojawia się mój najukochańszy temat, czyli literatura. A ta międzywojenna jest tak wspaniała i porywająca, że nadal wzbudza wielkie emocje i cieszy się niesłabnącą popularnością kolejnych pokoleń czytelników. Na wstępie prof. Grzegorz Leszczyński w przepiękny sposób porównuje literaturę do wszechświata, a arcydzieła do gwiazd i idąc tym tropem rozpoczyna wędrówkę po najkrótszej, ale jakże wielkiej epoce. Najpierw przybliża swoim czytelnikom czasy, w których przyszło żyć ludziom, pokrótce opowiada o tym, jak bogata, bujna i różnorodna była kultura międzywojnia, w której każdy mógł odnaleźć coś dla siebie. Autor łączy wszystkie wątki, o których wspominały poprzednie tomy – sztukę, rozwój radia, kulturalną eksplozję wszelakich form, rozwój kina i prasy, a także ukazuje grunt, na którym wyrastała literatura okresu międzywojnia. Dalej jest już tylko literatura i ludzie książki, czyli podróż po dwóch galaktykach – małej, poświęconej literaturze dla młodszych czytelników, a następnie wielkiej, którą czytamy już wszyscy mając odrobinę więcej lat.
Część pierwsza, czyli Mała galaktyka literacka, zaczyna się od samego początku, od pierwszych tworów kultury, z którymi obcuje nowo narodzony człowiek, czyli od kołysanek, które były popularną formą literacką w międzywojniu. Później są dwaj rewolucjoniści, którzy wychowali i nadal wychowują polskie dzieci, czyli Julian Tuwim i Jan Brzechwa. Rozkoszne są te wspominki o obu poetach i rozważania o rozwoju poezji dziecięcej, która ma sprawiać przyjemność, a nie tylko edukować, bo jak pisał Tuwim: „Dzieci bzdurzą i – że tak powiem – chcą być bzdurzone”. Ich wiersze, tak dowcipne, leciutkie, przesycone dziką, nieskrepowaną dziecięcą wyobraźnią wciąż są aktualne i kochane przez małych i dużych, bo zawsze wywołują uśmiech i radość u swoich czytelników. Następnie gładko przechodzimy do książek obrazkowych o przygodach Koziołka Matołka i Małpki Fiki-Miki Kornela Makuszyńskiego z ilustracjami Mariana Walentynowicza, a dalej obserwujemy rozkwit powieści dla dzieci i młodzieży garściami czerpiących z baśni, legend i podań ludowych.
Grzegorz Leszczyński zauważa, że w powieściach dla młodzieży pisarze międzywojnia nie bali się podejmowania trudnych tematów związanych z rzeczywistością tamtych lat, z biedą, zaniedbaniem, społecznymi niepokojami, wojenną i powojenną codziennością i bohaterstwem, dlatego nastąpił rozkwit powieści psychologicznej, której mistrzem byli Janusz Korczak, Maria Dąbrowska oraz Zofia Żurakowska. Innym, popularnym motywem w literaturze dla nastolatków były szalone dziewczyny i bohaterowie wychodzący ze schematów, którzy odważnie realizowali własne plany i narzucali otoczeniu swoją wolę, a także pokonywali przeciwności, które los rzucał im pod nogi. We współczesnej literaturze nie ma w tym nic dziwnego, ale w okresie międzywojnia takie powieści jak „Szaleństwa panny Ewy” oraz „Szatan z siódmej klasy” Kornela Makuszyńskiego były w jakiś sposób szokujące i gorszące, ponieważ ich bohaterowie łamali i przekraczali przyjęte normy społeczne, a przy tym swoim intelektem zawstydzali dorosłych.
Kolejny rozdział został poświęcony Januszowi Korczakowi (właściwie Herszowi Goldszmitowi), jako postaci jasno błyszczącej na międzywojennym firmamencie. Twórczość to jedno, ale sama postawa Korczaka, jego podejście do dzieci, wrażliwość na problemy małych ludzi i fakt, jak bardzo zrewolucjonizował spojrzenie na wychowanie dziecka zasługują na osobną opowieść. Sto lat temu twierdzenie, że dziecko jest takim samym człowiekiem jak dorosły, ma swoją godność i należy mu się szacunek, było wywrotowe. Myśli Korczaka nawet dzisiaj są dla niektórych ludzi nie do zaakceptowania, a to oznacza, że jako społeczeństwo mamy przed sobą jeszcze sporo pracy. Grzegorz Leszczyński z przejęciem opowiada o warszawskim Domu Sierot, twórczości literackiej, „Małym Przeglądzie”, aż do tragicznej śmierci Starego Doktora oraz dziedzictwie Korczaka, które trwa.
Część drugą – Wielką galaktykę literacką - rozpoczynają najwięksi poeci dwudziestolecia. Pierwsze skrzypce grali oczywiście Skamandryci z Julianem Tuwimem na czele. Do grupy Skamander należeli również Kazimierz Wierzyński, Antoni Słonimski, Jarosław Iwaszkiewicz oraz Jan Lechoń. W swoich utworach poeci używali języka potocznego, pisali o sprawach zwyczajnych, związanych z codziennym życiem, pozornie błahymi tematami. W opozycji do Skamandrytów stali poeci awangardowi i poszukujący nowych środków wyrazu, czyli artyści Awangardy Krakowskiej skupieni wokół Juliana Przybosia. Autor wspomina również o Drugiej Awangardzie i katastrofistach z Józefem Czechowiczem na czele, który w swojej poezji przeczuwał nadciągającą apokalipsę II wojny światowej. Grupy literackie kwitły obficie, ale wśród poetów dwudziestolecia byli też indywidualności, zjawiska osobne, które również zapisały się w polskiej poezji na wieki, jak choćby Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Władysław Broniewski czy Konstanty Ildefons Gałczyński, a także poeci, starsi od swoich kolegów, którzy w międzywojniu kontynuowali swoją działalność artystyczną, jak Bolesław Leśmian i Leopold Staff.
Dalej przechodzimy do prozy dwudziestolecia z jej zwróceniem się w kierunku wspomnień z dzieciństwa, z pięknem Melchiora Wańkowicza, niezwykłym geniuszem Brunona Schulza, a także z Witoldem Gombrowiczem i jego literackimi eksperymentami. Pisarze międzywojnia podejmowali również tematy społeczne, w czym specjalizowali się Zofia Nałkowska i Stefan Żeromski. Zupełnie osobnym, wielkim dziełem, które do dziś zapiera dech są „Noce i dnie” Marii Dąbrowskiej. Natomiast za rozkwit literatury popularnej odpowiada m.in. Tadeusz Dołęga-Mostowicz, a jego „Znachor” wciąż jest przecież dziełem kultowym. Ostatni, trzeci rozdział, to teatr i utwory dramatyczne. Grzegorz Leszczyński rozprawia o idei nowego teatru oraz dramatach międzywojennych, które wciąż są obecne we współczesnej kulturze i nadal cieszą się niesłabnącym uznaniem widzów, a także wspomina o najważniejszych twórcach ze Stanisławem Ignacym Witkiewiczem na czele.
„Literatura dwudziestolecia” Grzegorza Leszczyńskiego to wspaniała, wysmakowana i szalenie ciekawa publikacja przeznaczona dla starszych dzieci i młodszych nastolatków, choć jestem przekonana, że każdy, nawet dorosły i poważny czytelnik będzie z niej czerpał garściami. To książka napisana z pasją, zaangażowaniem oraz wrażliwością i korczakowskim szacunkiem dla młodego odbiorcy, dlatego autor wspaniale łączy wątki, nakreśla kontekst oraz nie ukrywa trudnych aspektów powojennej i przedwojennej rzeczywistości, choć przesadnie się w nie nie zagłębia. Dodatkowo liczne zdjęcia, ilustracje i rysunki kapitalnie uzupełniają tekst i ślicznie ozdabiają tomik. Każdy rozdział kończy się jakimś zadaniem rozbudzającym wyobraźnię i zachęcającym do kreatywnej pracy. Cała seria 20 Lat XX Wieku jest błyskotliwa i olśniewająca, a ten tom zasługuje na szczególne uznanie.
PS
W trakcie tegorocznych Poznańskich Targów Książki publikacja „Literatura dwudziestolecia Grzegorza Leszczyńskiego zupełnie słusznie otrzymała Nagrodę Prezydenta Miasta Poznania w konkursie na najlepszą książkę popularnonaukową.
♥♥♥
Grzegorz Leszczyński, Literatura dwudziestolecia, il. Ryszard Kajzer, wyd. Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2024.
Komentarze
Prześlij komentarz